Wycieczki klubowe

Lanckorona 2008

7 – 11 listopada

Reunion, czyli zjazd towarzyski

Ci, którzy zdecydowali się przyjechać na drugi w historii reunion, chyba nie żałują. Pogoda dopisała nadzwyczajnie, a i miejsce było trafnie dobrane. Zjechaliśmy się w starym pensjonacie w Lanckoronie, zbudowanym ponad 80 lat temu przez Tadeusza Lorenza. Był on legionistą, toteż duch Dziadka unosi się nad całym domem, a jego marsowe oblicze spogląda z licznych rysunków, obrazków, figur i figurek. Pokoje dość skromne, ale całość nader nastrojowa, sprzyjająca długim zgromadzeniom czy to w stylowej jadalni, czy wokół ogniska.

Na pierwszą wycieczkę ( sobota ) wyruszyliśmy pieszo z pensjonatu udając się Na Górę Oliwną, a potem przekraczając Cedron weszliśmy przez Wschodnią Bramę do Jerozolimy – wszystko oczywiście w ramach zespołu dróżek kalwaryjskich wybudowanych w początku XVII w. Jest to obszar tak malowniczy, rozległy i bogaty w interesujące obiekty, że razem z klasztorem bernardynów jego zwiedzanie zajęło nam cały dzień. Dodatkową atrakcją były wspomnienia ze zwiedzania prawdziwej Jerozolimy snute przez Zbyszka. A może któryś reunion zrobimy w Ziemi Świętej? Listopad to podobno niezła pora…..

Kolejny dzień ( niedziela ) upłynął na zwiedzaniu okolic Krakowa – począwszy od Lipowca – zamku biskupów krakowskich, przez Dolinę Mnikowską i Zimny Dół, aż do Tyńca, gdzie część uczestników wysłuchała koncertu kameralnego, a część wzięła udział w zwiedzaniu wnętrz klasztornych. Ten dzień zakończył się długotrwałym ogniskiem w ogrodzie pensjonatu.

I wreszcie ( poniedziałek ) okazja do małego zmęczenia, czyli wycieczka na Leskowiec, wciąż przy pięknej pogodzie, chociaż na szczycie było już dosyć zimno. Wieczorem wspominaliśmy wspólne wyjazdy, oglądając przeˇrocza. W wycieczce i wieczorze wspomnień wzięło udział jeszcze kilka osób, które dojechały na ten dzień z Krakowa – a te, które nie dojechały a mogły niech żałują!

¦więto Niepodległości było już dniem odjazdów, toteż zrobiliśmy tylko spacer po Lanckoronie i do ruin zamku, po czym większość Towarzystawa zapakowała się w samochody i w drogę!

Zbyszka refleksje krajoznawcze

Intrygująca nazwa „Lanckorona”, która brzmi raczej ze skandynawska, niż z polska, zachęca do odwiedzenia tej miejscowości. Jej widok, a szczególnie rynku, jest rzeczywiście ciekawy dzięki charakterystycznym drewnianym domom z podcieniami. Ustawione są albo szczytami (przede wszystkim właśnie do rynku, czego powodem wyższa cena ziemi – zdaniem Piotra), lub bokiem, jak częściej stoją przy bocznych ulicach. Typowa dla nich jest pozostałość po wjeździe do sieni położonej albo w osi głównej albo w osi bocznej budynku, która kiedyś umożliwiała przejazd na podwórko i pomieszczeń gospodarskich z tyłu za budynkiem. Odchodzenie mieszkańców od rolnictwa było prawdopodobnie powodem tego, że rezygnowano z funkcji przejazdowej sieni. Brama pełni teraz funkcję głównego wejścia do domu. Zachowywane są jednak ościeżnice od pierwotnej bramy z ukośnymi przyporami podtrzymującymi górną belkę, co nadaje im jednolity charakter. Przy odrobinie szczęścia można przez drzwi wejść do sieni np. izby regionalnej nazywanej także „muzeum”. Wybrano na ten cel jeden z najstarszych budynków. Jest on jednak dla lanckorońskiej zabudowy nietypowy, ponieważ jako jeden z niewielu nie spalił się. Inne powstały na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych dziewiętnastego wieku. Przybywszy do Lanckorony, która dzisiaj ma charakter miasteczka, choć jest gminą wiejską, obcujemy z jej wersją odtworzoną przez mieszkańców po pożarze. Chęć odbudowy własnych domów wydaje się naturalna. Ich ostateczny kształt jest wynikiem stosowanych wcześniej na tym terenie technik budowlanych oraz potrzeb – nowych lub specyficznych dla poszczególnych rodzin. Domy odbudowywano pewnie z intencją, aby stały „jak wcześniej”, ale w rezultacie trochę różniły się od wzorca. Gdy patrzymy na wszystkie te domy dominuje jednak wrażenie jednolitości stylu, który zasługuje być może nawet na nazwanie go lanckorońskim.

Zachowanie tego stylu w okresie budowy domów było prawdopodobnie spontaniczne. Decydujący był stopień rozwoju rzemiosła budowlanego, dostępność materiałów oraz chęć zachowania zwyczajów budowlanych charakterystycznych dla społeczności lokalnej. Obecnie relikty są już świadomie odtwarzane – jedno z działających stowarzyszeń mieszkańców stara się np. odtworzyć studnie, które kiedyś służyły do zaopatrywania się w wodę. Z punktu widzenia turysty odwiedzającego Lanckoronę jest to troska zasługująca na docenienie, choć dla godnego życia w tej miejscowości ważniejsze jest z pewnością umożliwienie wszystkim korzystania z wodociągu oraz budowa kanalizacji i oczyszczalni ścieków planowana do 2012 roku. Strategiczny kierunek prac łączących chęć modernizacji z zachowaniem lokalnej tradycji oddaje kategoria „ekomuzeum”, która oznacza sposób na interpretację lokalnego dziedzictwa, umiejscowienie starych, pięknych obiektów, niekoniecznie zabytkowych, w przestrzeni gminy, niczym w muzeum bez murów. Tak zrobiono w Lanckoronie, gdzie lokalne cudeńka architektury, czy też inne dzieła rąk ludzkich: ogrody, wille, pracownie artystyczne, funkcjonują jako eksponaty w naturze, powiązane siecią szlaków pieszych i rowerowych (1). Troską władz i mieszkańców gminy jest więc to, aby jej zabudowa robiła wrażenie typowej dla ich małej ojczyzny. Aranżując przestrzeń urbanistyczną mają także na uwadze reakcje przybyszów i chcieliby pewnie, aby odbierali ją, jako odpowiadającą wyobrażeniom o stylu lanckorońskim.

Od osób zaprzyjaźnionych z właścicielami willi Tadeusz można się dowiedzieć, że z kolei z troski konserwatora zabytków o zachowanie oryginalnego kształtu tego budynku (2) wynika brak łazienek na piętrach. Z relacji pochodzących z tych samych kręgów można się jednocześnie dowiedzieć, że postać domu, którą mogliśmy poznać, pochodzi z okresu po ostatniej wojnie, kiedy pensjonat został przebudowany. Wtedy, po pożarze z 1959 roku, jaki pochłonął całe piętro, powstała górna część budynku. Przynajmniej ja, obcowałem więc z zabytkiem powstałym w okresie mojego życia, jeżeli za decydujący o jego charakterze uznać oryginalną konstrukcję jego bryły. Ukształtowanie jej w taki właśnie sposób w trakcie odbudowy uznać należy za sukces, chociaż stanowiło odstępstwo od pierwotnej postaci pensjonatu. Odejście od pierwotnych założeń okazało się warte podjęcia.

Przykładem, jak dobre rezultaty może przynieść niekiedy naśladownictwo, jest cel naszej pierwszej wycieczki. Sanktuarium nazywane „Kalwarią Zebrzydowską” zostało przecież wybudowane na wzór Kalwarii jerozolimskiej w XVII w. z inicjatywy wojewody krakowskiego, od którego nazwiska bierze swoją nazwę. Intencja stworzenia jej kopii była głównym motywem aranżacji tego miejsca, co w najmniejszym stopniu nie podważa przekonania, że mamy do czynienia z autentycznym zabytkiem. Zgodnie z panującymi obecnie obyczajami zaświadcza to także państwo i organizacja międzynarodowa. Krajowy Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków podaje, że Kalwaria Zebrzydowska pod względem artystycznym i kompozycyjnym należy do najcenniejszych obiektów zabytkowych w Polsce. Zarówno architektura kaplic, jak i kompozycja krajobrazowa owego „parku pielgrzymkowego” stanowią dzieło sztuki. Analizując walory artystyczne zespołu należy podkreślić, że jest to niezwykły dokument religijności i kultury sarmackiej. Kalwaria Zebrzydowska jest pierwszym założeniem tego typu w Polsce. Zebrzydowscy znaleźli licznych naśladowców, jednak niewielu mogło dorównać im rozmachem. Wśród Kalwarii europejskich wyróżnia się indywidualizmem rozwiązań i szczególnym zespoleniem „sacrum” z naturą. Ze względu na walory krajobrazowe, kulturowe i artystyczne oraz na niezwykły autentyzm w wymiarze duchowym i artystycznym, zespół pielgrzymkowy w Kalwarii Zebrzydowskiej został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO (3). Podziwianie jej walorów artystycznych było głównym celem naszej wizyty. Spotkaliśmy przy tej okazji liczne grupy pielgrzymów przybywających, aby praktykować kult Męki Pańskiej oraz kult maryjny, o którego historii i dzisiejszej praktyce można przeczytać na stronie internetowej sanktuarium (4). Praktyki, szczególnie pokutne, wiążą się ze specjalnym sposobem posługiwania się własnym ciałem. Przykładem jest pokonywanie gradusów prowadzących na dziedziniec pałacu Piłata w Kalwarii Zebrzydowskiej na kolanach, bo konstrukcja schodów tego nie wymaga, lecz jest przystosowana do wchodzenia w postawie wyprostowanej. Niektórzy z nas mogli więc na własnej skórze doświadczyć, jak wzory myślenia i zachowania bywają silniejsze od przedmiotów materialnych.

Takie odczucie jest zgodne z kierunkiem myślenia o kulturze Stanisława Ossowskiego, dla którego podstawowe znaczenie miała odpowiedź na pytanie: co jest przekazywane, jako dziedzictwo kulturowe. Odpowiadał na nie następująco: z jednej strony (…) w skład dziedzictwa kulturowego wchodzi technika i styl wytwarzania, a z drugiej strony wzory reagowania na wytworzone już przedmioty, a wiec sposób użytkowania narzędzi i budowli, sposób korzystania z książek, przekazywany tradycyjnie sposób reagowania uczuciowego i umysłowego na poszczególne dzieła sztuki itd..(5) Takie podejście uświadamia ograniczenia takich ekspozycji, z jakimi mamy do czynienia w skansenach. Gromadzi się w nich budynki i przedmioty nie tylko dlatego, ze są piękne, ale przede wszystkim po to, aby ochronić to, co przestaje być przedmiotem codziennego użytku. Kiedy uda się przenieść do skansenu całe zabudowanie z jego wyposażeniem można łatwiej domyśleć się funkcji poszczególnych urządzeń, naczyń, ubrań, ozdób i innych rzeczy. Pomocny jest występujący od pewnego czasu w muzealnictwie trend ożywiania ekspozycji. Również skanseny organizują pokazy (np. pieczenia chleba) lub umożliwiają zwiedzającym spróbowanie, jak można posłużyć się używanymi kiedyś narzędziami. Mogliśmy więc z Elżbietą odegrać w Wygiełzowie scenkę nawiązującą do Daj, ać ja pobruczę, a ty poczywaj, czyli jednego z najstarszych zdań zapisanych po polsku: ręką cysterskiego opata z przepięknego Henrykowa (6). Młócki cepami nie musieliśmy próbować, bo mieliśmy taką możliwość za naszego życia, zanim się poznaliśmy, kiedy cepy i sierpy były jeszcze dość powszechnie używane, nie mówiąc o kosach.

Wnętrza znajdującego się w skansenie zrekonstruowanego dworku zostały urządzone przedmiotami pochodzącymi nie tylko z tego domu, jak robi się na ogół przy ekspozycjach wnętrz, kiedy o rozmieszczeniu eksponatów decyduje znawca epoki. Każde pokój można zwiedzać z odpowiednim ich inwentarzem, co pozwoliło nam odkryć, że taboret, który powinien znajdować się przy fotelu w sypialni został przestawiony do salonu. Zapytana o to pani pilnująca wystawy ratowała reputację skansenu, improwizując, że taboret mógł stać także w salonie, aby służyć dzieciom, jako pomoc w sięganiu ponad stół, co nie było przekonywające. Mały okrągły taborecik zawdzięczał swoje znalezienie się w muzeum prawdopodobnie haftowanemu obiciu, jakim go pokryto, co uczyniło zeń obiekt wart oglądania. Brzydkie obiekty, o których już nie wiemy, do czego mogą służyć, zwykle lądują na śmietniku. Potrzebne jest dysponowanie specjalnymi kompetencjami, aby decydować, czy należą do kulturowego dziedzictwa. Za wystarczająco kompetentnego uznawany jest np. pracownik muzeum, który może włączyć je do zbiorów. Specjalna kompetencja nie jest potrzebna w przypadku rzeczy, które znajdują się aktualnie w użyciu albo towarzyszą nam od zawsze (np. odziedziczone po przodkach i z tego powodu traktowane jako rodzinne lub narodowe skarby).

W koncepcji Ossowskiego, gdzie decydujące dla przynależności poszczególnych obiektów do kulturowego dziedzictwa jest stosunek do nich danej społeczności, nazywane są korelatami kultury i zaliczane są do tej kategorii także elementy naturalnego krajobrazu z tego powodu, że twory przyrody mogą pozostawać w takim samym stosunku do kulturowego dziedzictwa (…), co i dzieła ludzkie: Tatry, Bałtyk czy Wisła w polskim dziedzictwie kulturowym zajmują pozycję tej kategorii co Zamek Wawelski albo polonezy Chopina, aczkolwiek ani Tatry, ani Wisła nie są wytworami polskiej kultury (7) (na sąsiedniej stronie dodaje, że do dziedzictwa kulturowego polskiego inteligenta należy również pewna specyficzna postawa względem Fausta, co podkreśla przynależność wytworów powstałych w innych kulturach). Przywołując rozmieszczenie stacji krzyżujących się dróżek Pana Jezusa i Matki Boskiej w zebrzydowskim sanktuarium można dostrzec w nim harmonijne połączenie ludzkich wytworów z krajobrazem, aby uzupełniały się wzajemnie i tworzyły całość zrozumiałą dla ludzi, dla których jest jasne, jaki można robić z niej użytek.

Z podobnym połączeniem mogliśmy zetknąć się w Dolinie Mnikowskej, gdzie efektowna sama w sobie skała została pokryta przez malarza i taternika Walerego Eljasza-Radzikowskiego freskiem Matki Boskiej Skalskiej. Na tabliczce ustawionej w dolinie napisano, że jego celem było stworzenie miejsca modlitwy dla powstańców i ku pokrzepieniu ich serc (po) klęsce Powstania Styczniowego (…) W XX w. obraz Matki Bożej Skalskiej był kilkakrotnie odnawiany. Obecny wizerunek pochodzi z 1984 r., na prośbę siostry albertynki z Mnikowa – siostry Mirosławy – renowacji jego dokonali artyści krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych (8). O tym, że wizerunek jest żywym miejscem kultu, świadczyła obecność modlących się ludzi oraz wytyczenie drogi krzyżowej wzdłuż doliny. Podobne oznaczenia nawiązujące do kultu Bożego Miłosierdzia mogliśmy także zobaczyć na drzewach wzdłuż szlaku turystycznego w czasie wycieczki na Leskowiec w Beskidzie Małym.

Posłużono się w tym celu reprodukcjami wizerunku Jezusa Miłosiernego (9) lub obrazkami przedstawiającymi świętą Faustynę Kowalską. Kult Miłosierdzia Bożego jest jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się form religijności katolickiej we współczesnym świecie (10), dla którego charakterystyczna jest kultura masowa opisana w Polsce po raz pierwszy obszernie przez Antoninę Kłoskowską (11). Przy jej charakterystyce podkreśliła, że zastosowanie środków masowych stanowi czynnik wyróżniający pewien specyficzny typ kultury wyodrębniający się spośród innych historycznych form jej manifestacji. Dzięki masowym środkom komunikowania realizują się najpełniej dwa podstawowe kryteria charakteryzujące masową kulturę: kryterium ilości oraz kryterium standaryzacji. Oba kryteria są ze sobą powiązane, masowe przekazywanie zakłada bowiem jednolitość, standaryzację przedmiotu (…) Standaryzacja treści kultury wymagała nie tylko realizacji pewnych technicznych warunków, lecz także ukształtowania się typu „masowego odbiorcy”, którego kwalifikacje były w pewnym zakresie zestandaryzowane. (12)

Warunki charakterystyczne dla takiej kultury muszą być brane pod uwagę przy przedsięwzięciach adresowanych do masowego odbiorcy. Przykładem aktywnego podejścia jest działalność opactwa benedyktynów w Tyńcu, które nie tylko dysponuje własną stroną internetową, (13) co jest popularne we współczesnym Kościele, ale za jej pośrednictwem można także dotrzeć do strony firmy BENEDICITE Jednostka Gospodarcza i skorzystać ze sklepu internetowego lub zapoznać się z zasadami podjęcia współpracy w zakresie sprzedaży produktów benedyktyńskich na zasadach franczyzy (14). Tworzenie sieci handlowych zgodne jest z logiką obowiązującą w społeczeństwie masowym zapewniającą, że w odpowiednio oznaczonym miejscu otrzymamy produkt lub usługę takiej jakości, jakiej oczekujemy. Wymaga to sprecyzowania i kontroli jej kryteriów, co w praktyce może oznaczać, że wprawdzie mamy gwarancję uniknięcia otrzymania czegoś poniżej naszych oczekiwań, ale z drugiej strony nie możemy liczyć na coś wykraczające poza gwarantowany standard, który jest nam już prawdopodobnie dobrze znany. W zakresie potrzeb podstawowych trudno zrezygnować z tego, do czego przywykliśmy, natomiast gdy chodzi o potrzeby związane np. z doznaniami estetycznymi jesteśmy bardziej gotowi do poszukiwania wrażeń niestandardowych za cenę związanego z tym niekiedy ryzyka.

W naszych klubowych wyjazdach odpowiada mi właśnie to, że w zakresie spraw podstawowych mogę liczyć na pewien standard, z którym czuję się bezpiecznie, ale nie zakrojony tak szeroko, aby uniemożliwiał odnalezienie nowych wrażeń, jeżeli taką cenę należałoby zapłacić za komfort, który nie jest mi niezbędnie potrzebny. Charakterystyczny dla wyjazdów sposób spędzania czasu jest zapewne po części kontynuacją zwyczajów, w jakie wdrożyliśmy się w okresie dzieciństwa i młodości poprzez udział w grupach wędrujących i charakterystyczne dla nich obyczaje uznajemy za właściwe. Nie cechuje nas chyba szczególna dbałość o to, jak nasze wyjazdy odbierane są przez innych, których spotykamy przy tej okazji, choć pewno wielu nie chciałoby, aby kwestionowana była ich sprawność ważniejsza na turystycznej trasie, niż na co dzień. Atmosfera jest jednak na tyle nieformalna, że umożliwia dużą elastyczność w zakresie kultywowania turystycznej praktyki. W dalszym ciągu zależy nam, aby interesujące obiekty i krajobrazy zobaczyć na własne oczy i ich dotknąć. Bliżsi więc jesteśmy spotkanym pasjonatom wspinającym się na skałki Jury Krakowsko Częstochowskiej podkładającym sobie asekuracyjnie specjalne materace, aby złagodzić ewentualny upadek, niż tym, którzy wdrapują się na celowo konstruowane ścianki wspinaczkowe z trasami dopasowanymi do różnego poziomu umiejętności, choć trudno kwestionować przydatność takich urządzeń do treningu. Podobnie trudno rezygnować z dobrodziejstw Internetu, choć oglądanie za jego pośrednictwem np. zabytków starych, nowych, rekonstruowanych czy wykreowanych na turystyczny użytek, to wciąż (przynajmniej dla mnie) nie to samo, co organoleptyczne doświadczenie (póki to możliwe).

Gdyby jednak ktoś żałował, że będąc w Lanckoronie nie wpadliśmy do Stryszowa, choć program był bogaty (dla chętnych nawet koncert na klawesyn i wiolonczelę) (15), to może zajrzeć do jego salonu przez Internet (16). W ten sposób nie uda się niestety wpaść do piekarni w Lanckoronie. Trzeba to będzie zrobić przy okazji następnego pobytu i sprawdzić, czy rzeczywiście pieczywo formuje się tam i wypieka w tradycyjny sposób, a poza tym – jak smakuje.

Zbyszek

(1) Pomysł zaczerpnięty kilka lat temu z krajów Europy Zachodniej przez Lanckoronę, który rozprzestrzenia się na 11 gmin Subregionu Południowej Małopolski opisany na stronie: http://www.lanckorona.pl/news,165.html
(2) Historia willi na stronie: http://www.willa-zamek.pl/zamek_historia.html
(3) Podsumowanie opisu na stronie KOBiDZ: http://www.kobidz.pl/app/site.php5/Show/1109.html
(4) Odpowiednia zakładka strony Sanktuarium Pasyjno-Maryjnego w Kalwarii Zebrzydowskiej to: http://www.kalwaria.eu/viewItem,o_sanktuarium.html
(5) Stanisław Ossowski, Więź społeczna i dziedzictwo krwi, Dzieła t.2, PWN, Warszawa 1966 r., s. 66
(6) Można o nim przeczytać numerze 48/2008 z 30 listopada 2008 r. „Gościa Niedzielnego”: http://goscniedzielny.wiara.pl
(7) Ibidem s. 65 i 67
(8) Tekst spisany z tabliczki oraz panoramiczne zdjęcie znajduje się na stronie: http://panoramy.zbooy.pl/360/pan/dolina-mnikowska-matka-boska-maszt/p
(9) Istnieje w Internecie strona, gdzie zbierane są różne funkcjonujące w obiegu wzory tego wizerunku: http://www.milosierdzie.plock.eu/Jezus_w_malarstwie.htm
(10) Strona Kultu Miłosierdzia Bożego: http://www.milosierdzieboze.pl
(11) Kultura masowa. Krytyka i obrona. Autorka kończy przedmowę stwierdzeniem: Profesor Stanisław Ossowski (…) wiosną 1963 roku poświęcił czas na przejrzenie drukowanego fragmentu pracy i udzielił mi cennych uwag. Jego książki i wykłady z socjologii kultury miały dla tej pracy ogromne znaczenie. Wydanie trzecie, PWN Warszawa 1983, s. 8. Praca ta była więc kolejną w ramach refleksji nad kulturą rozwijanej poprzez dialog, często bezpośredni, przez polskich socjologów. świadectwem tego dialogu, jest sposób sformułowania przypisu, w którym Autorka zaznacza swój dystans w stosunku do koncepcji korelatu kultury, czyniąc to w poetyce właściwej bezpośredniemu zwracaniu się przez uczennicę do swojego mistrza: Prof. S. Ossowski uważa wytwory nie za elementy, lecz za korelaty kultury. Ten termin byłby jednak lepiej zachować dla zjawisk przyrody traktowanych jako kulturalne wartości (s.40)
(12) Ibidem s. 96 i 104
(13) Strona Opactwa Benedyktynów Tyniec: http://www.tyniec.benedyktyni.pl/
(14) Strona BENEDICITE J.G.: http://www.benedicite.pl/
(15 In Memoriam śp. O. Augustyna Jankowskiego, redaktora naukowego Biblii Tysiąclecia, koncert w wykonaniu: B. Łypik-Sobaniec – wiolonczela, Joanna Solecka – klawesyn; w programie: J.S. Bach, A. Vivaldi, F. Couperin, E. Bloch i inni
(16) Panorama salonu na stronie: http://www.dwor.stryszow.pl/panorama/dwor.html

Komentarze, uwagi, zapytania... mile widziane

Galeria

Obejrzyj relacje z innych wycieczek

Liguria 2017

Na Włoskiej Riwierze. W naszych wycieczkach do Włoch przyszła kolej na Ligurię, jeden z najmniejszych z regionów Italii, ale za...

Więcej

Kvety a hory 2017

Kvety w Wielkiej Fatrze. Tegoroczne (nie wiadomo dokładnie, które z kolei) KVETY a HORY odbywały się w Wielkiej Fatrze na...

Więcej

Gran Paradiso 2017

Gran Paradiso po 30 latach. 30 lat temu zorganizowałem wyjazd do Parku Narodowego Gran Paradiso dla grupy koleżanek i kolegów...

Więcej

Ziemia Sandomierska 2017

Reunion 2017. W tym roku spotkaliśmy się w ośrodku Lotnik, położonym w lasach, blisko Staszowa. Reunion był krótki, dwudniowy. W...

Więcej

Wielkopolska 2018

Wielkopolska, Wielkopolska… VI wycieczka wielkanocna zaprowadziła nad Wartę i Barycz. Wyjechaliśmy jak zwykle w poświąteczną środę obierając kierunek na Zaniemyśl...

Więcej

Armenia 2018

Przesilenie w Armenii. Już na parę tygodni przed naszym wyjazdem zaczęły dochodzić z Armenii wiadomości o narastającym konflikcie politycznym, nie...

Więcej

Istria 2018

Istria Tegoroczny wyjazd majowy na Istrię był absolutnym wyjątkiem, gdyż odbył się bez udziału Piotra, bez jego krajoznawczych gawęd… Opiekę...

Więcej

Kvety a hory 2018

W Górach Kremnickich. Kvety 2018 były raczej tradycyjne – na Słowacji i od środy wieczór do niedzieli. Wyjazd z Krakowa...

Więcej

Chiny 2018

W krainie łagodnych smoków. Wycieczka do Chin była jak na razie najdalszą i najbardziej egzotyczną ze wszystkich klubowych wyjazdów. Oczywiście...

Więcej

Sulejów 2018

Reunion w nietypowym czasie. Ponieważ 11 listopada przypadał w tym roku w niedzielę, to wydawało mi się sprytne przenieść go...

Więcej

Sycylia 2019

Nad Źródłem Aretuzy. Nasza podróż na Sycylię i do Neapolu osnuta była wokół czterech tematów: zjawisk wulkanicznych – jako motywu...

Więcej

Ukraina 2019

Na zielonej Ukrainie. W tym roku tradycyjna wycieczka w okresie Bożego Ciała była i dłuższa, i w bardziej odległe strony....

Więcej

Bawaria 2019

Malownicza Bawaria. W kameralnej, kilkunastoosobowej grupie wyruszyliśmy pod koniec sierpnia na wycieczkę krajoznawczą do Bawarii. Pierwszym etapem był przejazd w...

Więcej

Reunion 2019

Reunion nad Wartą. Bazą tegorocznego zjazdu towarzysko-krajoznawczego był, położony w lesie, harcerski ośrodek „Nadwarciański Gród” w Załęczańskim Parku Krajobrazowym. Zbudowany...

Więcej

Pogórze Przemyskie 2020

W karpackiej puszczy. Od 30 lat trwają starania o utworzenie Turnickiego Parku Narodowego, na ostatnim fragmencie Pogórza Karpackiego, który zachował...

Więcej

Karkonosze 2020

Zamiast Gór Pindos Karkonosze. W pierwszej połowie września mieliśmy wędrować po greckich górach Pindos, a wylądowaliśmy w rodzimych Karkonoszach. I,...

Więcej

Kvety a hory 2021

Cztery w jednym. Zaraza spowodowała, że musieliśmy odwołać kolejno: reunion, wycieczkę wielkanocną i pierwszomajową. Dopiero w terminie Kvetów wyjazd mógł...

Więcej

Podlasie 2021

Jesienny urok Podlasia. Prognoza pogody nie była zachęcająca, trzeba też było zrezygnować z Białowieży i tatarskiego szlaku. Nic to –...

Więcej

Beskid Śląski 2021

Reunion w Beskidzie Śląskim. Przymierzaliśmy się do tego kierunku już rok wcześniej, ale pandemia pomieszała nam szyki. W końcu się...

Więcej

Holandia 2022

Tulipanomania. Wycieczkę na tulipany, do czarodziejskiego ogrodu Keukenhof w Holandii planowaliśmy już w 2019 roku, ale wybuch pandemii to uniemożliwił....

Więcej

Kvety a hory 2022

Na łąkach i w wąwozach. Tradycyjne Kvety a Hory były w tym roku dłuższe niż zazwyczaj i zaprowadziły nas aż...

Więcej

Inflanty 2022

Na Łotwie i w Estonii. Zwiedzać dawne Inflanty pojechaliśmy kameralną, 15 osobową grupą. Podróżowanie w tak małym gronie miało m.in....

Więcej

Peloponez 2022

Wycieczka w głąb dziejów. Gdzie można zobaczyć materialne świadectwa z epoki homeryckich bohaterów? Zmagań, o których pisali Herodot i Tukidydes?...

Więcej

Beskid Niski 2022

Beskid niski, ale rozległy. Bazą tegorocznego Reunionu był gościniec w Chyrowej, niewielkiej wsi w Beskidzie Niskim, kilkanaście kilometrów od Dukli....

Więcej

Cypr 2023

Cypryjskie rozmaitości. Końcówkę marca spędziliśmy w tym roku na Cyprze. Do Larnaki uczestnicy (35 osób) przylecieli w niedzielę trzema różnymi...

Więcej

Pomorze Zachodnie 2023

Na Pomorzu Zachodnim. Wycieczka wielkanocna anno 2023 rozpoczęła się w Poznaniu dokąd uczestnicy zjechali się koleją, a Ania nawet przyleciała...

Więcej

Delta Dunaju 2023

Wyprawa na Deltę Dunaju. W tym roku wreszcie udało się zrealizować zapowiadaną już od kilku lat wycieczkę na Deltę Dunaju....

Więcej

Madera 2023

Na wyspie wiecznej wiosny. Niewielka Madera to wyspa zachwycająca niezwykle dynamicznym krajobrazem, bujną roślinnością, obfitością kwiatów i malowniczymi miejscowościami. Wybraliśmy...

Więcej

Góry Opawskie 2023

Reunion w Jarnołtówku. Tegoroczny Reunion zaplanowaliśmy na terenie parku krajobrazowego malowniczych Gór Opawskich – w położonym na zboczu Biskupiej Kopy...

Więcej

Malta 2024

Na zielonej Malcie. Wybraliśmy się na Maltę pod koniec lutego, licząc na to, że zastaniemy tam wiosnę. Rzeczywiście, wyspa była...

Więcej

Łuk Mużakowa 2024

Wycieczka Wielkanocna. Zasadniczym celem wycieczki był Łuk Mużakowa, ciekawa, polodowcowa forma geomorfologiczna położona na terenie Łużyc, po obu stronach granicy,...

Więcej

Kvety a hory 2024

W dolinie środkowego Wagu. Tegoroczne Kvety, prawdopodobnie 19 z kolei, odbyły się jak zazwyczaj na Słowacji, a dokładniej w górach...

Więcej

Pireneje 2024

Pireneje, Pireneje! Wcześniej, podczas naszych klubowych wycieczek nie byliśmy nigdy w Pirenejach, był zatem najwyższy czas aby to nadrobić. 1...

Więcej

Kazimierz Dolny 2024

W miasteczku dwóch księżyców. W mglisty i zimny piątek 8 listopada różnymi drogami podążaliśmy do Kazimierza Dolnego, aby spotkać się...

Więcej
Scroll to Top