Egipt 2025
10 – 20 lutego
Starożytny Egipt
Z cegieł stoją wielkie góry, a na cegłach leżą chmury…. czyli w Egipcie, ze Słowackim pod pachą.
Słowackiemu podróż do Egiptu (z Włoch) zajęła kilka tygodni – nam kilka godzin. Wsiedliśmy w Warszawie do samolotu po południu, a późnym wieczorem byliśmy już w Kairze. Lecąc nad Deltą Nilu można się było naocznie przekonać jak gęsto zaludniony jest to obszar. Sam Kair to ponad dwudziestomilionowy moloch, który wchłonął już Gizę i sięgnął piramid. Nie ma już palmowego lasu, przez który na osiołku jechał Słowacki.
I tylko las – błędnymi pocięty promyki,
Wystrzelony pod niebo – koronami szumny,
Jak przysionek piramid – bogaty w kolumny,
Przy ludzkich dziełach – ręką zasadzony Boga….
Nasz hotel znajdował się na skraju współczesnej zabudowy, toteż rankiem zobaczyliśmy piramidy z okien jadalni. Najpierw jednak udaliśmy się do nowego, jeszcze nie całkiem ukończonego Wielkiego Muzeum Egipskiego (GEM). Towarzyszyli nam mówiący specyficzną polszczyzną przewodnik Marek oraz pracownik egipskiego biura, który załatwiał różne formalności.
Muzeum zbudowano z rozmachem, architektura jest wysokiej jakości, a wnętrza stwarzają dobre warunki do podziwiania ekspozycji, która jest bogata, ale nie przeładowana. Bez znudzenia, a nawet z pewnym uczuciem niedosytu spędziliśmy w muzeum ponad 3 godziny. Po smacznym obiedzie (obiady były na tej wycieczce codziennie, rzecz bardzo nietypowa na naszych wyjazdach) podjechaliśmy naszym autobusem pod piramidy. Obejrzeliśmy je z zewnątrz, wchodząc jedynie do małej (w porównaniu z piramidą Cheopsa) piramidy królowej. Korytarz był wąski, stromy, zatłoczony i duszny, a końcowa komora mało ciekawa. Następnie podjechaliśmy w pobliże Sfinksa, gdzie pozostaliśmy prawie do zachodu słońca.
Kolejne dwa dni przeznaczone były na sam Kair i jego muzea. Zwiedziliśmy zbudowaną przez Saladyna Cytadelę, którą wielokrotnie później przebudowywano, aż do XIX w. kiedy Mohammed Ali zbudował monumentalny meczet zwany alabastrowym. Z tarasu Cytadeli roztaczał się rozległy widok na Kair z piramidami na horyzoncie. Bardzo ciekawa była wizyta w dzielnicy koptyjskiej. Byliśmy w tzw. Wiszącym Kościele i muzeum, które przechowuje prawdziwe skarby (tkaniny!) sztuki chrześcijańskiej z pierwszego tysiąclecia. Na koniec spędziliśmy jakiś czas na historycznym bazarze. Powrót do hotelu ze śródmieścia okazał się nader uciążliwy, ze względu na popołudniowy ruch. Cały nastepny dzień poświęciliśmy na dwa kolejne muzea. Najpierw tzw. Stare Muzeum Egipskie, o niebywale bogatych zbiorach (m. in. skarby Tutanchamona) ale bardzo już wysłużone i wymagające remontu, a potem nowe Muzeum Cywilizacji Egipskiej. Znajduje się w nim zbiór ponad 20 mumii faraonów, w tym Ramzesa II. Nie zdążyliśmy nawet wszystkiego obejrzeć, bo o 17 obiekt zamknięto.
Z Kairu polecieliśmy do Asuanu, pokonanie ok. 700 kilometrowej trasy zajęło niespełna 1,5 godz. Na lotnisku czekał Abdul, który okazał się b. dobrym przewodnikiem – kompetentnym, opiekuńczym i zorganizowanym. Najpierw pojechaliśmy zobaczyć Tamę Asuańską, zbudowaną w latach egipsko-sowieckiej zażyłości, a następnie starożytny kamieniołom granitu, w którym znajduje się gigantyczny niedokończony obelisk. Zaczęto go wykuwać na polecenie królowej Hatszepsut (XV w.). Pracę wstrzymano gdy monolit pękł. Z kamieniołomu pojechaliśmy na statek. Royal Princess to jednostka nowa, ale wyposażona w stylu wiktoriańskim, z widocznym przepychem, kabiny ma obszerne, wygodne a kuchnię wykwintną i urozmaiconą. Trochę przeszkadzać mógł wyraźnie słyszalny, zwłaszcza nocą odgłos silnika. Po posiłku i krótkim odpoczynku udaliśmy się na wyspę File. Tak naprawdę jest to wyspa Agilkia, na którą w latach 60’ ubiegłego wieku przeniesiono cały zespół zabytkowy z zalewanej okresowo przez wodę File. Na wyspę płynie się łódką, co dostarcza dodatkowych wrażeń. Najważniejszymi obiektami File są: pochodząca z czasów ptolomejskich świątynia Izydy i tzw. Kiosk Trajana. Świątynia Izydy była czynna do czasów Justyniana (VI w.) jako ostatnie miejsce gdzie praktykowano kult starożytnego Egiptu.
Wróciliśmy na statek, zatrzymując się jeszcze w stylowym sklepie z przyprawami, ale noc była krótka, bo trzeba było wstać o 3.30 aby jeszcze w egipskich ciemnościach wyruszyć do odległego o prawie 300 km Abu Simbel. Jakieś 100 km za Asuanem przecięliśmy Zwrotnik Raka, nie zauważyłem by było to zaznaczone przy drodze. Na obejrzenie świątyń Ramzesa II i królowej Nefertari mieliśmy ok. 2 godzin. Aż trudno sobie wyobrazić, że niewiele brakowało, a te wspaniałe budowle, wzniesione w XIII w p.n.e., zniknęłyby pod wodami Jeziora Nasera. Przeniesienie świątyń było wybitnym dziełem inżynierów i konserwatorów, w którym Polacy mieli istotny udział. Kiedy przybyliśmy było b. wielu turystów, ale z czasem tłum się przerzedził i warunki zwiedzania uległy zdecydowanej poprawie. Na statek wróciliśmy w porze obiadowej, po czym Księżniczka odbiła od brzegu i popłynęliśmy z prądem Nilu.
Pod wieczór dopłynęliśmy do Kom Ombo, do położonej tuż nad brzegiem rzeki świątyni Horusa i Sobka. Budowę rozpoczęto za Ptolomeusza VI, a dokończono już w czasach rzymskich. W architekturze i dekoracji obiektu widoczne są wpływy hellenistyczne, co stanowi wyraźną różnicę w stosunku do surowego dostojeństwa Aby Simbel. Osobliwością Kom Ombo są eksponowane w niewielkim muzeum mumie krokodyli, wcielenia boga Sobka.
Do kolejnego znanego zabytku – znakomicie zachowanej świątyni z okresu ptolomejskiego w Edfu dotarliśmy wczesnym rankiem, jeszcze przed śniadaniem. Ponieważ równocześnie przypłynęło wiele statków, to do wejścia utworzyła się ogromna kolejka. Ludzie wchodzą powoli ponieważ w każdym obiekcie są bramki bezpieczeństwa. Staliśmy chyba trzy kwadranse, tymczasem statek miał niedługo odpłynąć. Była obawa, że na obejrzenie świątyni zostanie ledwie chwila, jednak nasz przewodnik zadecydował, że się grubo spóźnimy, powiadomił statek i wziął na siebie całą złość kapitana.
Z Edfu do Luksoru płynęliśmy w dzień. Do statku podpływały łodzie z handlarzami oferującymi różne tekstylia. Rzucali je pokład, a jeśli ktoś chciał kupić, to odwrotnie rzucał pieniądze. Po drodze statki muszą pokonać kilkumetrową śluzę w Esna, której przepustowość jest ograniczona. Czy skutkiem naszego rannego spóźnienia, czy był to po prostu przypadek, ale musieliśmy kilka godzin czekać na naszą kolej do śluzowania. W efekcie do Luksoru przypłynęliśmy późnym wieczorem, kiedy świątynia była już zamknięta. Oznaczało to, że cały program zwiedzania musimy zrobić następnego dnia. Na szczęście kolejny nocleg mieliśmy w Luksorze, już w hotelu.
Ten intensywny dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania ogromnego kompleksu w Karnaku, najważniejszej egipskiej świątyni w czasach Ramzesa II i jego następców. Na jednej z kolumn zauważyłem wyryty napis: K. Wróblewski 1850. Czy Słowacki też się gdzieś podpisał? Nie wiadomo, w każdym razie zabytki zwiedzał i ubolewał nad ich grabieżą:
Wzięty z pomiędzy ruin, prochów, pogorzelisk
Poszedł po obcych krajach błąkać się obelisk. (….)
Dziś gorsi i podobni do Mojżesza plagi,
Cudzoziemcy wynoszą z grobów sarkofagi,
Anglik dumny, w sterlingi zmienione na piastry,
Rzuca trupy, trumniane bierze alabastry,
I w Londynie zachwyca zgraję zadziwioną, (….).
Liczne obeliski wywieziono z Egiptu, jeszcze w czasach rzymskich. Ten z Karnaku stoi obecnie na Lateranie.
Z Karnaku pojechaliśmy na zachodni brzeg Nilu, aby zobaczyć Dolinę Królów, gdzie zwiedziliśmy 4 grobowce z zachowanym barwnym wystrojem i monumentalną świątynie Hatszepsut, wkomponowaną w skalne ściany. Po drodze, między jednym a drugim zabytkiem odwiedziliśmy warsztat i sklep z wyrobami z alabastru (odwiedzanie takich miejsc stanowi swoisty rytuał podczas wycieczek w Egipcie). Wracając do Luksoru zatrzymaliśmy się jeszcze przy Kolasach Memnona (Amenhotepa III). Świątynię luksorską, zbudowaną przez Amenhotepa III dla boga Amona, zwiedzaliśmy już wieczorem. Dobrze przemyślane sztuczne oświetlenie uwydatniało jej monumentalny charakter, ale pozwalało też na obserwację interesujących detali, których znaczenie objaśniał nasz przewodnik, całkiem dobrze posługujący się polszczyzną.
W programie następnego dnia mieliśmy przejazd do Hurgady i odpoczynek w resorcie. Jednak postanowiliśmy skorzystać z okazji, że droga prowadzi przez Quenę i zboczyć kawałek aby zwiedzić świątynię Hathor w Denderze. Wizytę zaaranżował Abdul, bo to wcale nie jest takie oczywiste, że autokar nagle zboczy z trasy wcześniej zgłoszonej na policję. Zbudowana pod koniec okresu ptolomejskiego świątynia w Denderze zachowała się w dobrym stanie, a jej malarska dekoracja zachwyca żywymi barwami. (Kościół ten zaledwo się ruiną nazwać może, tak jest cały, tak piękny – pisał Słowacki w liście do Matki.) Ceną za Denderę było spóźnienie na lunch w resorcie, ale chyba nikt nie żałował.
Po trwającym pół doby odpoczynku w warunkach all inclusive wyruszyliśmy w drogę powrotną do Kairu. W autobusie towarzyszył nam uzbrojony policjant. Może chodziło o bezpieczeństwo, a może po prostu złapał okazję? Trudno dociec, bo w Egipcie policja kontroluje autobusy turystyczne bardzo często. Po drodze zatrzymaliśmy się w dwóch wczesnochrześcijańskich, obecnie koptyjskich klasztorach – św. Pawła i św. Antoniego. Byliśmy u źródła monastycyzmu. Oba klasztory to obecnie duże kompleksy, liczne wspólnoty mnichów i cel do którego przyjeżdżają pielgrzymi nie tylko wyznania koptyjskiego.
Ostatnią noc w Kairze spędziliśmy w tym samym hotelu z widokiem na piramidy. Następnego dnia był już tylko przejazd na lotnisko przez ogromny Kair i lot do kraju.
Myślę, że wycieczka spełniła swoje zadanie. Zobaczyliśmy bardzo dużo, nie tylko pamiątek starożytnego Egiptu, ale też Egiptu koptyjskiego i muzułmańskiego. Dowiedzieliśmy się też niemało o problemach współczesności. Z pewnością warto by dodać jeszcze po jednym dniu w Asuanie i Luksorze, pojechać do Aleksandrii, zobaczyć jakąś oazę…. A może po prostu zrobić kolejną wycieczkę?
Komentarze, uwagi, zapytania... mile widziane
Galeria
Obejrzyj relacje z innych wycieczek
Na Włoskiej Riwierze. W naszych wycieczkach do Włoch przyszła kolej na Ligurię, jeden z najmniejszych z regionów Italii, ale za...
Kvety w Wielkiej Fatrze. Tegoroczne (nie wiadomo dokładnie, które z kolei) KVETY a HORY odbywały się w Wielkiej Fatrze na...
Gran Paradiso po 30 latach. 30 lat temu zorganizowałem wyjazd do Parku Narodowego Gran Paradiso dla grupy koleżanek i kolegów...
Reunion 2017. W tym roku spotkaliśmy się w ośrodku Lotnik, położonym w lasach, blisko Staszowa. Reunion był krótki, dwudniowy. W...
Wielkopolska, Wielkopolska… VI wycieczka wielkanocna zaprowadziła nad Wartę i Barycz. Wyjechaliśmy jak zwykle w poświąteczną środę obierając kierunek na Zaniemyśl...
Przesilenie w Armenii. Już na parę tygodni przed naszym wyjazdem zaczęły dochodzić z Armenii wiadomości o narastającym konflikcie politycznym, nie...
Istria Tegoroczny wyjazd majowy na Istrię był absolutnym wyjątkiem, gdyż odbył się bez udziału Piotra, bez jego krajoznawczych gawęd… Opiekę...
W Górach Kremnickich. Kvety 2018 były raczej tradycyjne – na Słowacji i od środy wieczór do niedzieli. Wyjazd z Krakowa...
W krainie łagodnych smoków. Wycieczka do Chin była jak na razie najdalszą i najbardziej egzotyczną ze wszystkich klubowych wyjazdów. Oczywiście...
Reunion w nietypowym czasie. Ponieważ 11 listopada przypadał w tym roku w niedzielę, to wydawało mi się sprytne przenieść go...
Nad Źródłem Aretuzy. Nasza podróż na Sycylię i do Neapolu osnuta była wokół czterech tematów: zjawisk wulkanicznych – jako motywu...
Na zielonej Ukrainie. W tym roku tradycyjna wycieczka w okresie Bożego Ciała była i dłuższa, i w bardziej odległe strony....
Malownicza Bawaria. W kameralnej, kilkunastoosobowej grupie wyruszyliśmy pod koniec sierpnia na wycieczkę krajoznawczą do Bawarii. Pierwszym etapem był przejazd w...
Reunion nad Wartą. Bazą tegorocznego zjazdu towarzysko-krajoznawczego był, położony w lesie, harcerski ośrodek „Nadwarciański Gród” w Załęczańskim Parku Krajobrazowym. Zbudowany...
W karpackiej puszczy. Od 30 lat trwają starania o utworzenie Turnickiego Parku Narodowego, na ostatnim fragmencie Pogórza Karpackiego, który zachował...
Zamiast Gór Pindos Karkonosze. W pierwszej połowie września mieliśmy wędrować po greckich górach Pindos, a wylądowaliśmy w rodzimych Karkonoszach. I,...
Cztery w jednym. Zaraza spowodowała, że musieliśmy odwołać kolejno: reunion, wycieczkę wielkanocną i pierwszomajową. Dopiero w terminie Kvetów wyjazd mógł...
Jesienny urok Podlasia. Prognoza pogody nie była zachęcająca, trzeba też było zrezygnować z Białowieży i tatarskiego szlaku. Nic to –...
Reunion w Beskidzie Śląskim. Przymierzaliśmy się do tego kierunku już rok wcześniej, ale pandemia pomieszała nam szyki. W końcu się...
Tulipanomania. Wycieczkę na tulipany, do czarodziejskiego ogrodu Keukenhof w Holandii planowaliśmy już w 2019 roku, ale wybuch pandemii to uniemożliwił....
Na łąkach i w wąwozach. Tradycyjne Kvety a Hory były w tym roku dłuższe niż zazwyczaj i zaprowadziły nas aż...
Na Łotwie i w Estonii. Zwiedzać dawne Inflanty pojechaliśmy kameralną, 15 osobową grupą. Podróżowanie w tak małym gronie miało m.in....
Wycieczka w głąb dziejów. Gdzie można zobaczyć materialne świadectwa z epoki homeryckich bohaterów? Zmagań, o których pisali Herodot i Tukidydes?...
Beskid niski, ale rozległy. Bazą tegorocznego Reunionu był gościniec w Chyrowej, niewielkiej wsi w Beskidzie Niskim, kilkanaście kilometrów od Dukli....
Na Pomorzu Zachodnim. Wycieczka wielkanocna anno 2023 rozpoczęła się w Poznaniu dokąd uczestnicy zjechali się koleją, a Ania nawet przyleciała...
Wyprawa na Deltę Dunaju. W tym roku wreszcie udało się zrealizować zapowiadaną już od kilku lat wycieczkę na Deltę Dunaju....
Na wyspie wiecznej wiosny. Niewielka Madera to wyspa zachwycająca niezwykle dynamicznym krajobrazem, bujną roślinnością, obfitością kwiatów i malowniczymi miejscowościami. Wybraliśmy...
Reunion w Jarnołtówku. Tegoroczny Reunion zaplanowaliśmy na terenie parku krajobrazowego malowniczych Gór Opawskich – w położonym na zboczu Biskupiej Kopy...
Na zielonej Malcie. Wybraliśmy się na Maltę pod koniec lutego, licząc na to, że zastaniemy tam wiosnę. Rzeczywiście, wyspa była...
Wycieczka Wielkanocna. Zasadniczym celem wycieczki był Łuk Mużakowa, ciekawa, polodowcowa forma geomorfologiczna położona na terenie Łużyc, po obu stronach granicy,...
W dolinie środkowego Wagu. Tegoroczne Kvety, prawdopodobnie 19 z kolei, odbyły się jak zazwyczaj na Słowacji, a dokładniej w górach...
Pireneje, Pireneje! Wcześniej, podczas naszych klubowych wycieczek nie byliśmy nigdy w Pirenejach, był zatem najwyższy czas aby to nadrobić. 1...
W miasteczku dwóch księżyców. W mglisty i zimny piątek 8 listopada różnymi drogami podążaliśmy do Kazimierza Dolnego, aby spotkać się...