Kreta 2014
24 kwietnia – 4 maja
Wiosna na Krecie
Kreta, wyspa wśród morskiej rzucona otchłani,
Żyzna, pełna uroków, a siedzą tam na niej
Roje luda, a liczy dziewięćdziesiąt grodów.
Moc tam różnego szczepu i mowy narodów.
Na wyspie jest gród Knossos, wielki i stołeczny…
Homer, Odyseja
Wycieczka na Kretę była jak dotąd najdalszą z naszych wypraw i to w podwójnym znaczeniu: odległości – ponad 1700 km w linii prostej – i czasu, bo oglądaliśmy pozostałości cywilizacji sprzed 3500 – 4000 lat. To zdumiewające, że tak dawno budowano już skomplikowane konstrukcje, brukowano ulice, zakładano kanalizację, a sztuka i rzemiosło miały wysoki poziom artystyczny. Mogliśmy się o tym przekonać oglądając wykopaliska w Knossos i Fajstos oraz niezwykle ciekawe muzeum archeologiczne w Heraklionie. Kreta to także wyspa kilkudziesięciu monastyrów. Najstarsze zakładano w X i XI w. za czasów bizantyjskich, ale to co przetrwało do dzisiaj pochodzi głównie z doby weneckiej i wpływy architektury znad Adriatyku są wyraźnie widoczne. Odwiedziliśmy trzy monastyry czynne: Toplou – na wschodnim krańcu wyspy, Arkadiou – na skraju gór Psiloritis i Agia Triada – na półwyspie Akrotiri oraz romatyczne ruiny monastyru Katholiko, założonego wg tradycji przez św. Jana Pustelnika w XI w. Miasta portowe, które mieliśmy okazję zobaczyć: Heraklion, Chanię, Rethimno i Agios Nikolaos zostały niestety znacznie zubożone podczas okupacji tureckiej a potem jeszcze ucierpiały podczas II wojny światowej, toteż trudno w nich o olśniewające zabytki, ale – zwłaszcza Chania i Rethimno – zachowały malownicze centra, położone nad starymi basenami portowymi, w których mieszają się pozostałości budownictwa weneckiego i tureckiego ze współczesną architekturą.
Kreta wiosną to jednak przede wszystkim przyroda – żywa zieleń, bogactwo kwiatów, piękne krajobrazy – od skalistych, czy piaszczystych wybrzeży z palmami, po ośnieżone szczyty gór.
Piękna była całodniowa wycieczka do wąwozu Samaria, Wąwóz Umarłych także okazał się malowniczy i bogaty pod względem przyrodniczym, ale chyba najbardziej niezwykły był widok końcowego fragmentu doliny rzeki Megalopotamos, płynącej przez palmowy las. Pokryte fryganą zbocza, które latem są wyschnięte i szaro-brązowe, barwiły się różnymi kolorami kwiatów i zielenią.
Program wycieczki był dosyć napięty, zwłaszcza, że jazda po krętych górskich drogach okazała się jeszcze wolniejsze, niż to zakładałem planując trasy, mimo to udało się zrealizować zamiary w 90%. Z pewnością warto by jeszcze na Kretę pojechać, ale już bardziej z nastawieniem na przyrodę i wędrówki górskie, bo góry Krety wyglądały niezwykle kusząco.