Wycieczki klubowe

Kvety a hory 2006

14 – 18 czerwca

Elektryczne Kvety

Kvety 2006 roku miały dwa cele: południową stronę Niskich Tatr i Murańską Płaninę. Wyjechaliśmy jak zwykle we środę późnym popołudniem, ale że dojazd był daleki i jakoś marnie jechaliśmy, dotarliśmy na miejsce grubo po północy. Nocowaliśmy chyba w miejscowości Jasenie. Ze względu na przepisy dot. pracy kierowcy mogliśmy ruszyć bus dopiero koło południa, toteż podjechaliśmy tylko blisko w głąb doliny i wyszliśmy na okrężną trasę w masywie Durkovej (1750 m), wędrując przez Jaseniańskie Hale.

Następnego dnia odwiedziliśmy Park Narodowy Murańskiej Płaniny. Nie bez trudu podjechaliśmy na przełęcz Predna hora, pod koniec z silnika zaczęły się wydobywać kłęby pary… Zostawiliśmy na przełęczy zmartwionego kierowcę i wyruszyliśmy w kierunku góry Ciganka (935 m). Szliśmy bardzo długim trawersem przez łąki i widny, usiany skałkami, wielogatunkowy las liściasty, aż do znajdujących się na Cigance ruin średniowiecznego zamczyska. Po ich zwiedzeniu, czekała nas jeszcze dość długa wędrówka po wierzchowinie Płaniny, zanim zeszliśmy do miejscowości Murań, gdzie czekał, szczęśliwie naprawiony, bus.

Kolejnego dnia wracamy w Niskie Tatry i wybieramy się na najwyższy szczyt – Dżumbier (2043 m), podjechaliśmy w głąb Bystrej Doliny do stacji kolejki Srdieczko. Nie jestem pewien, jaki był dalszy przebieg wycieczki. Chyba wyjechaliśmy wyciągiem na Chopok (2023 m) i rozpoczęliśmy wędrówkę granią w kierunku Dżumbiera. Już na Chopoku pogoda się wyraźnie zepsuła, zrobiło się zimno, mglisto i zaczęło pomrukiwać. Kiedy byliśmy pod Dżumbierem już wyraźnie grzmiało, toteż bez wchodzenia na wierzchołek, zeszliśmy do schroniska im. gen. Stefanika. Tam przeczekaliśmy długą burzę i ulewę. Gdy przestało padać i wyszliśmy na zewnątrz odczuliśmy niezwykłe naładowanie powietrza elektrycznością, która stroszyła włosy niektórych Koleżanek. Najkrótszą drogą zeszliśmy w dół, gdzie czekał nasz bus.

Ostatniego dnia, ponieważ trzeba się było spodziewać długiej drogi powrotnej, nie robiliśmy już wycieczki, a tylko zatrzymaliśmy się na dłuższy postój w Spiskiej Sobocie, niezwykle malowniczym miasteczku tuż koło Popradu. Pogoda się poprawiła i Tatry ukazały się w całej okazałości.

(Wspomnienie spisane w kwietniu 2021)

Komentarze, uwagi, zapytania... mile widziane

Galeria

Obejrzyj relacje z innych wycieczek

Scroll to Top