Sudety 2010
11 – 14 listopada
Reunion w Sudetach
Kolejny reunion przeszedł do krainy wspomnień. Może warto coś z niego utrwalić, zanim całkiem rozpuści się we mgle.
Miejscem spotkania był ośrodek – Wisła – w Sokolcu, u stóp Wielkiej Sowy, ładnie położony, ale nieco sfatygowany i przywołujący wspomnienia z czasów – PRL-u. Miał jednak dużo pokoi – co ważne, bo reunion był b. liczny, prawie 50 osób – i zapewniał swobodę, jako że byliśmy w nim sami. Dojazd do Sokolca okazał się trochę skomplikowany, toteż ostatni uczestnicy przybyli na miejsce późną nocą.
We czwartek (11 listopada) po nieśpiesznym śniadaniu wyruszyliśmy wprost z ośrodka na Wielką Sowę, popasając po drodze w schronisku, akurat wtedy gdy padał śnieg. Później pogoda się już poprawiła, chociaż widoki z wieży na szczycie były dość ograniczone. Po zejściu z góry do Walimia pojechaliśmy najpierw na zamek Grodno, a potem do Osówki, zwiedzać tajemnicze podziemia. Z trzewi góry wyszliśmy już nocną porą, wprost pod rozgwieżdżone niebo.
Nocą hulał silny wiatr, który połamał wiele gałęzi i przyniósł na piątek ocieplenie oraz zmienną pogodę. Wycieczkę, tym razem autokarową rozpoczęliśmy od Kościoła Pokoju, rynku i (od niedawna) katedry w Świdnicy, a następnie pojechaliśmy do zamku Książ i Bolkowa, gdzie znajduje się okazały piastowski zamek. W Bolkowie, nie bez trudu udało się nam znaleźć dobrą restaurację, której załoga sprawnie przygotowała posiłek dla licznej przecież gromady. Pierogi mieli naprawdę smaczne!
Sobotę przeznaczyliśmy na wycieczkę w Rudawy Janowickie. Dojazd trochę się przeciągnął z uwagi na niskie wiadukty, pod którymi nie mógł się zmieścić nasz autobus. W końcu jednak dotarliśmy zarówno do Purpurowego (raczej rdzawo-brązowego) Jeziorka, jak i na Karpnicką Przełęcz, skąd poszliśmy na Sokolik i Krzyżną Górę – sztucznie udostępnione granitowe baszty. W powrotnej drodze, idąc do Janowic Wielkich, zobaczyliśmy jeszcze ładne schronisko PTTK – Szwajcarka – oraz wrośnięte w skały ruiny zamku Bolczów. Mimo, że do Janowic doszliśmy już o zmroku, napotkaliśmy tam otwarte sklepy, co pozwoliło na uzupełnienie artykułów pierwszej potrzeby.
W niedzielę naszym celem była Ślęża, na którą wyszliśmy atrakcyjnym, miejscami skalistym szlakiem od przełęczy Tąpadła. Dzień był słoneczny i ciepły, a z wieży roztaczał się rozległy widok – od Wrocławia, po Śnieżkę i Pradziada. Pod szczytem, przy schronisku, nastąpiły pierwsze pożegnania, gdyż część uczestników wracała na przełęcz do samochodów, a reszta schodziła do Sobótki, żeby po drodze jeszcze zobaczyć kultowe rzeźby. Tak więc reunion zakończył się tą bardzo przyjemną wycieczką.
Nie trzeba dodawać, że wieczory towarzyskie trwały do późna, a w tym roku były umilane aż przez troje grających na gitarach i śpiewających bogaty repertuar piosenek.