Warmia i Pomorze 2025
22 – 27 kwietnia
Krzyżacy, Krzyżacy…
Szlak tegorocznej wycieczki wielkanocnej, jak zwykle odbywającej się pod egidą Komisji Ochrony Przyrody OA PTTK, przebiegał przez tereny ziemi chełmińskiej, Kociewia i Warmii. Wycieczkę rozpoczęliśmy już w poświąteczny wtorek, przybywając z różnych stron do Działdowa, gdzie był punkt zborny. Już nasz hotel w Działdowie położony był naprzeciwko krzyżackiego zamku i można powiedzieć, że od Krzyżaków zaczęliśmy, z dziełami Krzyżaków spotykaliśmy się co kawałek i na Krzyżakach zakończyliśmy, a jakże – pod Grunwaldem.
We środę, już wspólnie, potężnym autobusem wyruszyliśmy najpierw do Brodnicy, obejrzeć gotycki kościół św. Katarzyny, Bramę Chełmińską i pozostałości krzyżackiego (oczywiście!) zamku. Dalej był zamek w Golubiu, pięknie prezentujący się z odległości, traci nieco przy bliższym poznaniu ze względu na mocno wysłużone wyposażenie. Zamek ten jest w posiadaniu PTTK, jego podźwignięcie z ruin było prawdziwym osiągnięciem, ale teraz woła o nowocześnie wykonaną ekspozycję. Z Golubia pojechaliśmy do Chełmży, zwiedzić bazylikę konkatedralną, gotycką, o bogatym wyposażeniu. Umówiony wcześniej człowiek wpuścił nas do kościoła, po czym zamknął za nami wrota na klucz. Ostatnim punktem tego dnia był zespół parkowo-pałacowy w Ostromecku, tym razem nie krzyżacki, tylko związany najpierw z Mostowskimi, a później pruskimi hrabiami. Dwa pałace otoczone są blisko 40 hektarowym parkiem, z licznymi drzewami pomnikowymi. W pałacu zwanym nowym czekała nas niespodzianka – zaproszono nas na degustację potraw przygotowanych przez kucharzy, którzy odbywali w nim szkolenie. Było pysznie! Na nocleg pojechaliśmy do Grudziądza.
Rano przyszła po nas p. przewodniczka z miejscowego oddziału PTTK, z którą do południa zwiedzaliśmy średniowieczną część miasta, począwszy od nadwiślańskich spichlerzy, przez rynek, kościół św. Mikołaja, aż na odbudowaną wieżę zamkową. Niestety w nocy pogoda zmieniła się radykalnie, było pochmurno, wietrznie i zimno. Koło południa trochę się przejaśniło, a my pojechaliśmy do Chełmna. Po drodze zatrzymaliśmy się w Sartowicach, aby zobaczyć zabytkowy park – zdziczały, ale z pomnikowymi okazami drzew, oraz część nowo utworzonego rezerwatu przyrody „Zbocza Świętopełka”. Kolejny przystanek był w starym Świeciu. W widłach Wdy i Wisły stoi tam ceglany zamek, obecnie niedostępny z powodu prac remontowych, a nieco dalej interesujący kościół o gotycko-renesansowej architekturze.
W Chełmnie, które jest w całości kompleksem zabytkowym, czekała na nas kolejna p. przewodniczka, historyczka z Muzeum Ziemi Chełmińskiej. Obejrzeliśmy tylko wybrane obiekty (na wszystko trzeba by ze 2 dni), ale przednie. Mogliśmy wejść do klasztoru Sióstr Miłosierdzia, obejrzeć piękny kościół i małe muzeum. Następnie ratusz z ekspozycją o historii miasta, imponujący kościół farny i Bramę Grudziądzką w pierścieniu dobrze zachowanych murów. Podobnie jak w Grudziądzu, sporo dowiedzieliśmy się nie tylko o historii, ale także o bieżącym życiu miasta. Do Grudziądza wróciliśmy na kolację i nocleg.
Piątek, jedziemy dalej. Najpierw Kwidzyn i monumentalny zespół katedry i zamku kapituły pomezańskiej. Potem Gniew, przykład typowego zamku krzyżackiego obecnie zaadaptowanego na cele konferencyjno-hotelowe. Przypomnieliśmy sobie Golub, gdyby tam włożono tyle pieniędzy, to byłaby perła. I znowu ceglany olbrzym – katedra w Pelplinie. Trafiła się nam przewodniczka będąca historyczką sztuki i pasjonatką tego obiektu, aż musiałem kilkukrotnie przypominać, że czas mamy ograniczony. Po katedrze odwiedziliśmy jeszcze szybko muzeum diecezjalne, do którego wróciła już po krótkim pobycie w Warszawie Biblia Gutenberga, jedyny egzemplarz jaki mamy w Polsce. Muzeum to posiada również cenne zbiory sztuki i rzemiosła artystycznego np. imponujące monstrancje. Z Pelplina skierowaliśmy się do Elbląga, gdzie mieliśmy dwa kolejne noclegi. Po drodze zatrzymaliśmy się nad Nogatem aby popatrzeć na Malbork pysznie oświetlony popołudniowym słońcem, a potem dotarliśmy do wsi Marynowy na Żuławach, gdzie zachował się dom podcieniowy z 1802 r. Jeszcze ok. 20 takich domów, związanych często z rodzinami mennonickimi, przetrwało na Żuławach, ale ten jako wyjątek można zwiedzić również od wewnątrz. Obecni właściciele dumni są z zabytku pozostającego w ich rękach, chętnie zapraszają, opowiadają i pokazują różne pamiątki. Szkoda, że jest to przypadek odosobniony.
Pierwsze trzy dni zwiedzania były niezwykle intensywne i należało trochę zwolnić tempo. Z Elbląga pojechaliśmy do Fromborka na niespieszne indywidualne zwiedzanie katedry i całego zespołu zabytkowego, zakończone krótkim koncertem organowym. Podjechaliśmy następnie do Tolkmicka skąd wyszliśmy na dwugodzinną wycieczkę przez Wzgórza Elbląskie (park krajobrazowy) do Kadyn znanych z zespołu pałacowego (obecnie hotel) i Dębu Bażyńskiego – jednego z najstarszych w Polsce. Zwłaszcza ostatni odcinek trasy, prowadzący przez rezerwat Las Kadyński cieszył oczy widokiem naturalnego lasu z licznymi pomnikowymi okazami drzew. Z Kadyn pojechaliśmy z powrotem drogą wzdłuż brzegu Zalewu Wiślanego, ale przystanęliśmy przy rezerwacie Zatoka Elbląska gdzie jest platforma dla obserwacji ptaków, pokazało się kilka gatunków w tym bieliki. Wreszcie zrobiliśmy dłuższy przystanek przy elbląskim starym mieście na nowo odbudowanym, ale z zachowaniem charakteru tego hanzeatyckiego portu. Mogliśmy pospacerować malowniczymi uliczkami i obejrzeć gotyckie ołtarze znajdujące się w potężnym kościele św. Mikołaja. Cały czas utrzymywała się słoneczna pogoda, chociaż wiał b. zimny wiatr.
Główną atrakcją ostatniego dnia wycieczki miał być długi rejs z pokonaniem 5 pochylni na Kanale Elbląskim. Wypłynęliśmy o 9 rano, kierując się najpierw na Jezioro Drużno, będące wielkim rezerwatem przyrody (ok. 3000 ha) i obszarem ramsarskim. Drużno nas zachwyciło, było mnóstwo ptaków, a chyba największe wrażenie zrobił bielik siedzący na kępie w odległości kilkunastu metrów od statku. Gdy przepływaliśmy ptak wyciągnął do góry szyję i zaczął wydawać skrzekliwe dźwięki! Pokonaliśmy pierwszą pochylnię „Całuny” i już zbliżaliśmy się do następnej, gdy przyszła widomość, że na kolejnym odcinku nastąpiła awaria i będą spuszczać wodę, a zatem dalszy rejs jest niemożliwy. Z pięciu pochylni, zrobiła się jedna! Trzeba było wezwać nasz autobus, żeby nas ewakuował. Pewnym pocieszeniem było to, że mogliśmy obejrzeć zabytkową maszynerię pochylni „Jelenie” , której będąc na statku nie moglibyśmy z bliska zobaczyć. Wobec przedwcześnie zakończonego rejsu zyskaliśmy trochę czasu do zagospodarowania. W pobliżu był Pasłęk z kilkoma interesującymi zabytkami, więc zwiedziliśmy miasteczko, a następnie wyruszyliśmy pod Grunwald. Po drodze przejeżdżaliśmy przez Wzgórza Dylewskie (park krajobrazowy) i było trochę czasu aby zdobyć Dylewską Górę (312 m n.p.m.) najwyższy punkt północno-wschodniej Polski. Wreszcie dotarliśmy na Pola Grunwaldu, ze znanym pomnikiem i nowym muzeum mieszczącym ciekawą audiowizualną wystawę. Pozostał nam tylko powrót do Działdowa i zapakowanie się do pociągów.
Podczas całej niezwykle interesującej wycieczki co krok stykaliśmy się z różnymi przejawami działalności Zakonu Krzyżackiego, można sobie zadać pytanie i puszczając wodze wyobraźni spekulować jak wyglądałyby te ziemie dzisiaj, gdyby 800 lat temu Konrad Krzyżaków do siebie nie zaprosił?
Lista ptaków zaobserwowanych przez Jacka
- perkoz dwuczuby
- kormoran
- czapla siwa
- bocian biały
- łabędź niemy
- gęgawa, pewnie też inne gęsi
- krzyżówka
- głowienka, pewnie też inne kaczki
- bielik
- błotniak (chyba stawowy)
- myszołów
- pustułka
- bażant
- łyska
- żuraw
- śmieszka
- mewa srebrzysta
- kukułka
- grzywacz
- sierpówka
- jaskółka dymówka
- pliszka siwa
- kopciuszek
- kos
- kwiczoł
- trzciniak
- sroka
- wrona siwa
- kawka
- szpak
- wróbel
- zięba